Wspominałam wcześniej o tym jak wielki wpływ ma na mnie
orient. Wszędzie go widzę i słyszę. Nigdy nie przepadałam za ciężkimi brzmieniami, no może wybiórczo... bo
nie potrafiłabym się oprzeć niesamowitym majstersztykom w wykonaniu 雅Miyavi`ego.
Tak, ten pan jako pierwszy Azjata oczarował mnie swoją jakże nie pasującą do
mnie nutą.
A zaczęło się od tego jakże samolubnego utworu;) to
zdecydowanie mój faworyt wśród wszystkich jego piosenek (i gatunku j-rock).
Oglądałam swego czasu wiele wywiadów z Miyavim i jego performance.
To niesamowicie optymistyczny człowiek, pełen charyzmy. Strasznie żałuję, że w
zeszłym roku nie zdążyłam kupić biletu na jego koncert, który odbył się w
Gdańsku! Uwielbiam chodzić na koncerty i muszę trochę posłodzić, że jak dla
mnie POLSCY fani nie mają sobie równych;]
Tu jeszcze dwa inne utwory, które nie znikają z mojej
playlisty. Częstujcie się;)
Resztę sami musicie sobie wyszperać;] co kto lubi...
powodzenia!
Ps. nie przepadam za różem (!) ale na tych zdjęciach po prostu nie mogło być inaczej;]
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz