środa, 28 listopada 2012

Nigdy nie mów nigdy - part 2

Miyavi był tylko początkiem brnięcia w j-rock. Jeśli ktoś jest z Trójmiasta to wie, że klub Ucho w Gdyni to typowe miejsce, w którym koncerty rockowe są bardzo często. Dlaczego wspominam akurat o tym miejscu? Kojarzycie tych panów?


 
A może kojarzycie datę 22 lipca 2009? Bo ja bardzo dobrze, wtedy po raz pierwszy znalazłam się w miejscu o którym bym nawet nie pomyślała, że chcę być. Tego dnia miałam pójść na koncert D'espairsRay.



Bilety były nieziemsko drogie, ale powiem wam, że warto było. Koleżanka nakłaniała mnie długi czas żebyśmy poszły - a prawda była taka, że nie znałam ani jednej z ich piosenek. 

Zaczęłam więc poszukiwania i nawet znalazłam coś dla siebie.

D'espairsRay - Screen - tutaj wersja koncertowa
 



D'espairsRay - Hollow



Wraz ze znajomymi przemierzaliśmy ulice Gdyni. Ucho znajduje się praktycznie przy porcie, a jego okolice wyglądają dość specyficznie. Dodając do tego to co zobaczyliśmy ze znajomymi - to znaczy wielki tłum fanów poprzebieranych jak gothic lolity i czerń -  wszędzie czarno! Czerń to moja domena ale... Stojąc tam między tym tłumem poczułam się jakbym nie pasowała - zapomniałam że D'espairsRay to zespół visual kei. Muszę powiedzieć, że na pierwszy rzut oka (proszę nie zlinczujcie mnie) można było pomyśleć że to zlot jakiejś sekty;]


Sam koncert? Naprawdę świetny! byłam zdziwiona samej siebie, że zapamiętałam prawie cały tekst Hollow i Screen;) jak usłyszałam te dwa kawałki poczułam się "jak w domu" -  tłum szalał a ja razem z nim. Aparat - gdzie on wtedy był? Muszę zapamiętać żeby go zabrać na naszą wyprawę do Japonii i Korei!!

Kasia


sobota, 24 listopada 2012

Japoński uśmiech



Pewnie każdemu zdarzyło się zobaczyć japońskie kobiety czy to na zdjęciach czy w filmie. Wszystkie piękne, zadbana cera i uśmiechnięte. No właśnie, tylko te zęby….

W Japonii dziewczyny z krzywymi zębami uznawane są za ładne czy też kawaii. Tego typu uśmiech to yaeba - czyli lekko krzywe zęby a konkretnie zęby narośnięte jeden na drugim. Dzięki yaeba Japonki wyglądają bardziej dziecinnie, młodo i słodko co oczywiście podoba się płci przeciwnej.

No dobra ale co zrobić jeśli ktoś urodził się z takimi zwyczajnymi prostymi zębami? Tu z pomocą przychodzi klinika dentystyczna, która za „niewielką” opłatą sprawia, że yaeba jest dostępna dla każdego. Co jest bardziej dziwne, jak na taki bogaty i rozwinięty gospodarczo kraj Japończycy mają jedne z najgorszych zębów na świecie. Usługi dentystyczne są w Japonii straszliwie drogie, a żeby tego mało było to japońskie pasty nie zawierają fluoru, gdyż uważany jest za szkodliwy.

Yaeba może wydawać się dziwna a nawet idiotyczna, bo w Polsce zęby są prostowane, usuwane, szlifowane czy też drutowane w celu uzyskania pięknego uśmiechu.  Jednak yaeba potwierdza to, że pojęcie piękna jest względne. Jedne kobiety wstrzykują sobie botoks, odsysają tłuszcz a inne sprawiają sobie krzywe zęby.

wtorek, 20 listopada 2012

Nigdy nie mów nigdy



Wspominałam wcześniej o tym jak wielki wpływ ma na mnie orient. Wszędzie go widzę i słyszę. Nigdy nie przepadałam za  ciężkimi brzmieniami, no może wybiórczo... bo nie potrafiłabym się oprzeć niesamowitym  majstersztykom w wykonaniu Miyavi`ego. Tak, ten pan jako pierwszy Azjata oczarował mnie swoją jakże nie pasującą do mnie nutą.



A zaczęło się od tego jakże samolubnego utworu;) to zdecydowanie mój faworyt wśród wszystkich jego piosenek (i gatunku j-rock).



Oglądałam swego czasu wiele wywiadów z Miyavim i jego performance. To niesamowicie optymistyczny człowiek, pełen charyzmy. Strasznie żałuję, że w zeszłym roku nie zdążyłam kupić biletu na jego koncert, który odbył się w Gdańsku! Uwielbiam chodzić na koncerty i muszę trochę posłodzić, że jak dla mnie POLSCY fani nie mają sobie równych;]



Tu jeszcze dwa inne utwory, które nie znikają z mojej playlisty. Częstujcie się;)





Resztę sami musicie sobie wyszperać;] co kto lubi... powodzenia!


Ps. nie przepadam za różem (!) ale na tych zdjęciach po prostu nie mogło być inaczej;]
Kasia

wtorek, 13 listopada 2012

Śmiercionośne zapędy koreańskich wiatraków



Korea, podobnie jak Japonia, jest krajem pełnym sprzeczności. Wysoko zaawansowana technologia spotyka się tutaj z dziwnymi przesądami. Ostatnio natknęłam się na jeden z nich - zjawisko śmierci spowodowanej wiatrakiem( Fan Death).

 
W Korei lato jest bardzo gorące i duszne a więc ciężko spać bez klimatyzacji czy wiatraka. Jednak istnieje przesąd, że spanie w pokoju, w którym są zamknięte okna i włączony wiatrak skierowany na śpiącą osobę, może zabić. Najbardziej narażani są starsi ludzie, dzieci i upojeni alkoholem. Koreańczycy aby temu zapobiec, otwierają okna lub nastawiają wiatrak tak aby obracał się lub wyłączył po pewnym czasie.

 

 Jak zabija wiatrak? Najczęściej wspomina się o uduszeniu, ponieważ powietrze skierowane na twarz utrudnia oddychanie. Czasami wspomina się także o hipotermii, gdyż wiatrak obniża temperaturę ciała do stopnia w którym może być ono śmiertelne. W czasie lata media podają także informację o zgonach spowodowanych „śmiercionośnym wiatrakiem” co tylko utwierdza ten przesąd.

Śmieszne ale jednak jest ziarenko prawdy w śmierciach spowodowanych wiatrakami. Wytłumaczeń jest kilka- odwodnienie, wychłodzenie czy  tworzenia się czegoś w rodzaju piekarnika gdyż ciepłe powietrze cyrkuluje jak przy pieczeniu. Także producenci umieszczają ostrzeżenie o nie używaniu wiatraków w zamkniętych pomieszczeniach o jednostajnym strumieniu powietrza.

 



niedziela, 11 listopada 2012

Sushi po studencku



Nie ma to jak stworzyć sobie samemu namiastkę azjatyckiego klimatu. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam sushi  i kim-chi. Moja przyjaciółka również. I tak właśnie powstała idea urodzinowego pomysłu. Jak choć przez chwilę porozkoszować się azjatyckimi smakami?

Można iść do restauracji... owszem ale jak na porządnego studenta przystało - trzeba poszukiwać tańszych wersji... tak więc przemierzam sklepowe regały. I nagle żaróweczka zaświeciła mi w głowie - co widzę? Hmmm czy to zestaw sushi leży w tej lodówce? Patrzy na cenę... ohhh te cyferki mi się podobają! 20 zł za mały secik sushi. Tak to jest to!  12 kawałków za w miarę przystępną cenę. 

Zdjęcia zrobiłam tuż przed zjedzeniem, ostatnie chwile przed niebiańską rozkoszą;)


Powiem Wam szczerze, że jak na danie z lodówki było naprawdę smaczne;]





Urodziny trzeba oczywiście  uczcić jakimiś toastem, dlatego postanowiłam kupić jeszcze jakieś procenty. Na początku chodził mi po głowie zakup wina Choya. Jednak to wino - choć bardzo przypadło mi do gustu i chętnie po nie sięgam - jest już oklepane.

Wtedy moim oczom ukazała się ta dziwna, lekko przypominająca czasy PRLu butelka. Zielona, troszkę przypominająca termos jak stwierdziła przyjaciółka, z taką ilością krzaczków, że wiedziałam już co wezmę ze sobą. Chińskie wino śliwkowe.

 
Nietypowa butelka i śliwki w środku! Naprawdę świetna sprawa. Zanim się do niej dobrałyśmy trzeba było się pozbyć 3 zabezpieczeń. Wino musiało postać 20 minut, żeby trochę pooddychało (zgodnie z radą dobrych duszyczek na innych blogach). 

Jestem wybredna co do win. I tutaj przeżyłam prawdziwe zaskoczenie. Wino okazało się być czymś zaskakująco świeżym w swym smaku. Pierwszy raz spotkałam się z winem o takiej nucie. Dosyć słodkie, a w ustach czuje się smak podobny do suszonych śliwek.




Moja przyjaciółka równie mocno jak ja fascynuje się orientem. I tak samo jak u mnie wszyscy jej znajomi i rodzina doskonale o tym wiedzą i pamiętają. Dlatego też jednym z prezentów był zegarek kupiony we Flo - jednak z typowym dla azjatów designem. 



Nie wiem czy u nas w sklepach można kupić także inne wersje tych koreańskich zegarków, które możecie znaleźć tutaj.  Ale mnie osobiście najbardziej podoba się ten czerwony;]
 Po azjatycku - jak zawsze słodko;) ale, która z nas nie ucieszyłaby się z jednego z nich?

Kasia