Witajcie po długiej przerwie! Przerwie częściowo spowodowanej
błogim lenistwem i częściowo przygotowaniami do egzaminu z japońskiego,o którym
to dzisiaj będzie. Zapewne niektórzy z was, podobnie jak ja, uczą się
japońskiego. Część pewnie w szkołach językowych a większość
zapewne na własną rękę. Wielu, niestety kończy swoją przygodę na nauce hiragany i katakany. Pamiętam kiedy zaczęłam chodzić na zajęcia z japońskiego w grupie
bylo 20 osób, po 5 miesiacach zostaly 4 w tym ja.
Jeśli jednak
udało wam się przebrnąć przez hiragane i katakane to już prawie z
górki. Jeszcze tylko ponad 2000 znaków kanji, kilka tysięcy złożeń, gramatyka i już mówicie po japońsku! Sama wiem jak trudno
utrzymać motywację w nauce nowego języka, a tym bardziej
samodzielnej. Przez ostatnie dwa lata sama uczę się japońskiego, dlatego w
celu zmotywowania się co jakiś czas zapisuje się na egzamin z języka japońskiego
Japanese Language Proficiency Test w skróce JLPT.
Egzamin można zdawać na pięciu poziomach, gdzie N1 to poziom najtrudniejszy a N5 najłatwiejszy. Arkusz egzaminacyjny podzielony jest na 3 części- Czytanie, Słuchanie, Słownictwo/Gramatyka.
JLPT zdawać można obecnie dwa
razy w roku, w pierwsza niedziele lipca i grudnia. Jeszcze parę lat
temu zdawało się tylko w grudniu, ale egzamin cieszy się dużą
popularnością i dołożono dodatkowy termin dla
niektórych krajów, w tym dla Polski. Koszt egzaminu to 150zl, według mnie nie jest
powalający w porównaniu np. z FCE. Koszty mogą zacząć rosnąć jeśli nie mieszka się w Warszawie, bo trzeba doliczyć koszty transportu i ewentualnego noclegu.Wyniki są ogłaszane w połowie lutego, jeśli zdało się egzamin, to od razu pocztą przychodzi certyfikat.
Warto wspomnieć, że inna jest też formuła
egzaminu (albo przynajmniej dla mnie była zaskoczeniem)szczególnie słuchanie. Nie wiem jak
wy ale ja jestem przyzwyczajona do formuły która obowiązuje na
maturze, że pytanie jest napisane, dwukrotnie odsłuchuje się nagranie
i zaznacza odpowiedź. Na JLPT jest inaczej, pytanie nie jest
napisane, ale jest czytane przez lektora przed i po nagraniu, które
puszczane jest tylko raz! Kolejna sprawa to czas przeznaczony
na rozwiązanie zadań, jest go baaaardzo mało. Praktycznie nie ma czasu
na głębsze zastanowienie się-wiesz albo nie.
Chciałabym jednakże
zauważyć, że według mnie sam egzamin nie odzwierciedla rzeczywistych umiejętności
a uczenie się tylko żeby zdać JLPT to daremny wysiłek. Egzamin JLPT
sprawdzi znajomość kanji, gramatyki i rozumienia japońskiego ale nie jego praktycznych zastosowań. Egzamin nie sprawdza umiejętności pisania
kanji, tworzenia własnych tekstów czy tego co najważniejsze- mówienia
w języku japońskim. Dla mnie, egzamin JLPT bardziej traktuje jako
motywacje do nauki i częściowego sprawdzenia swojej wiedzy. Nie jest według mnie wyznacznikiem moich umiejętności językowych, gdyż jego
forma nie wymaga żadnego wysiłku poza wybraniem prawidłowej
odpowiedzi. Jeśli Japończycy w ten sam sposób uczą się angielskiego, to
nie dziwie się, że tak ciężko idzie im porozumiewanie się w języku
angielskim.
Oczywiście,to że egzamin nie wymaga własnego wkładu pracy to nie oznacza, że jest prosty.
Chociaż, moim zdaniem, możliwe jest
przystąpienie do poziomu N5 z pozytywnym wynikiem, już po roku nauki. Reszta poziomów jest
już trochę bardziej wymagająca i zależy od przerobionego materiału i pracy własnej.
A może ktoś z was w grudniu
podchodził do JLPT?
pozdrawiam,
AS